Mimo że rola robotów w medycynie stale rośnie, jak dotąd niewiele z nich wchodzi w bliski kontakt z ciałem pacjenta, jak czyni to np. słynny model da Vinci, pomagający w zabiegach chirurgicznych. Firma Stäubli stara się krok po kroku uzdatniać swoje produkty do tego rodzaju zadań. Jej roboty są od wielu lat wykorzystywane w badaniach klinicznych na całym świecie, np. w automatyzacji prac laboratoryjnych i aseptycznej produkcji farmaceutyków. W Szpitalu Uniwersyteckim Erlangen zespół kierowany przez profesora Christopha Alexiou bada w ramach projektu SEON wykorzystanie robotów w onkologii i innych specjalistycznych dyscyplinach. Na czym polega to przedsięwzięcie i jaką rolę przewidziano w nim dla maszyny z logiem Stäubli?
Badania nad leczeniem nowotworów – rozmowa z profesorem Christophem Alexiou
— artykuł firmowy, ale napisany przez redakcję —
Profesor Christoph Alexiou pracuje nad wykorzystaniem nanocząstek w leczeniu rozmaitych chorób, w tym nowotworów. Właśnie na tym ostatnim obszarze koncentruje się w ramach projektu SEON (Section for Experimental Oncology and Nanomedicine), w którym dla dobra pacjentów połączono możliwości robotyki i działania sił magnetycznych.
Panie profesorze, dlaczego projekt SEON jest tak wyjątkowy?
Do tej pory głównym problemem związanym ze stosowaniem chemioterapii było i jest to, że wszystkie dostępne w jej ramach zabiegi oprócz wielu pozytywnych aspektów, jakie się z tym leczeniem wiążą, wywierają również negatywny wpływ na organizm pacjenta. Okazują się wprawdzie skuteczne w walce z komórkami nowotworowymi, ale nie zapominajmy, że krążeniem cytostatycznych, antyrakowych specyfików są przy okazji dotknięte również zdrowe komórki. Za pomocą robota możemy znacznie zmniejszyć wynikające z tego niekorzystne skutki uboczne i zapewnić pacjentom lepszą jakość życia.
Czy może Pan w sposób prosty, zrozumiały dla laika, wyjaśnić wykorzystanie w tym projekcie robota Stäubli TX200?
Jest on jednym z filarów nowej koncepcji leczenia, nad którą pracujemy. Nadrzędny cel stanowi w niej walka z guzami litymi lub przerzutami tylko tam, gdzie się one pojawiają, czyli coś, do czego dzisiejsza chemioterapia pozostaje po prostu niezdolna. Otwiera to znacznie lepsze niż dotąd perspektywy dla osób chorych. Guzy są namierzane z dużą precyzją, co skutkuje zahamowaniem ich wzrostu, a nawet przejściem w fazę remisji. Dzięki temu łatwiej również wykonywać na nich inne zadania. W naszych badaniach opracowaliśmy magnetyczne nanocząsteczki, które służą jako środek transportu leków. Mówiąc najprościej, dosłownie wyładowujemy je lekami, a całej technice nadaliśmy nazwę Magnetic Drug Targeting.
Czego jeszcze brakuje, aby Waszą procedurę można było stosować w praktyce?
Chcąc poprowadzić nanocząsteczki do guza, używaliśmy do tej pory ręcznie obsługiwanego magnesu. Ruch cząstek magnetycznych wywoływany za pomocą tak sterowanego ramienia magnetycznego odbywa się dość sprawnie, ale z niewystarczającą precyzją – istnieją po prostu granice ludzkich zdolności motorycznych. Teraz mamy jednak sześcioosiowego robota, który kontroluje całe pole magnetyczne. Oprócz zalet pełnej automatyzacji, jaka wynika z jego użycia, otrzymujemy kolejną: robot zapewnia więcej stopni swobody obrotowej. Nasze badania nad tą robotyczną techniką cały czas jednak trwają i wymagają jeszcze dopracowania.
Jak opisałby Pan funkcjonalność tego rodzaju robota w kontekście leczenia?
Właśnie w ten sposób widzę moją rolę jako lekarza – chodzi zawsze o zmniejszanie cierpienia przy jednoczesnym zapewnianiu najlepszego możliwego leczenia.
Stäubli